Posiadanie fajnego stylu nie jest powiązane z zasobnością naszego portfela. Oczywiście z dużą ilością pieniędzy jest czasem łatwiej, ale czy koniecznie lepiej? Ja tak nie uważam. Sztuka polega na tym, by właśnie z głową stworzyć swój styl. Wymaga to być może odrobiny więcej czasu i kreatywności, ale „dla chcącego nic trudnego”. Trzeba umieć szukać okazji. Niestety nie każdy posiada taką umiejętność, ale wszystkiego można się nauczyć. Ja mam oczy zawsze szeroko otwarte i wśród sterty ubrań często udaje mi się znaleźć coś ładnego w atrakcyjnej cenie. Okres wyprzedaży w sklepach odzieżowych jest dość męczący – chyba nawet dla tych, którzy lubią zakupy. Jednak nie ma się co oszukiwać, jest to czas, kiedy można uzupełnić szafę ciuchami w dużo niższych cenach. Trzeba być oczywiście bardzo ostrożnym, ponieważ niekiedy przeceny to lekka ściema. Nie dajmy się oszukać i róbmy zakupy świadomie. Przestrzegam również przed tym, by w czasie wyprzedaży nie kupować ciuchów, które w normalnych cenach nie zwróciłyby nawet naszej uwagi i nie ważne jest, że się opłaca – bo tak często się tłumaczymy! To błąd i takie ciuchy na pewno nie wniosą nic pozytywnego do naszego stylu i z pewnością będą tylko zalegać niepotrzebnie w szafie.
Muszę przyznać, że tym roku udało mi się dość owocnie wykorzystać okres wyprzedaży. Wstrzymałam się prawie do samego końca, kiedy ceny były już naprawdę niskie i nawet wtedy udało mi się znaleźć dla mojej córki świetne ciuszki. Innym sposobem na wyszukanie rzeczy niepowtarzalnych, a już na pewno innych od tych z sieciówek, jest zaprzyjaźnienie się z second handami. Dla mnie to żadna ujma, że odwiedzam szmateksy i ubieram tam siebie i moje dziecko. Każdą rzecz piorę, prasuję i nie widzę różnicy, czy została kupiona w drogim sklepie, czy „u Pani Agatki”. Jeżeli posiadamy znajomych, którzy mają dzieci starsze bądź młodsze od naszych, można też wymieniać się ciuchami. Jak nasze pociechy wyrosną z niektórych rzeczy, można je przekazać znajomym i w zamian otrzymać coś innego. To super sprawa!
Wiele ciuchów można również zrobić samemu, ale to oczywiście wymaga już nieco większych umiejętności. Ja swój wolny czas w ciąży wykorzystałam właśnie na uszycie mojej córce wielu ubranek. Możecie przeczytać o tym i obejrzeć zdjęcia we wpisie – O tym, co bez reszty pochłonęło mnie w ciąży?
Poniżej przedstawiam Wam cudeńka, które udało mi się kupić na wyprzedażach i w second handzie oraz możliwe stylizacje dla dziewczynki. Wystarczy odrobina wyobraźni i można je komponować na wiele sposobów. Dodam tylko, że przedział cenowy każdej rzeczy nie przekraczał 3zł – 29.90zł.
Oczywiście nie jest tak, że należy polować tylko na przeceny. Jest wiele rzeczy, za które warto jest zapłacić więcej, tym bardziej jak wiemy, że posłużą nam dłużej lub po prostu się w czymś zakochamy.
Jednak, by stylowo wyglądać nie wystarczy mieć tylko dużo pieniędzy. Styl to coś więcej. Dla mnie to wyczucie smaku i dobry gust, to umiejętność dobierania dodatków i dopasowywania stroju do swojej figury i osobowości. Warto uwrażliwiać na to nasze dzieci od najwcześniejszych lat, by w przyszłości potrafiły bawić się modą i przez to stworzyć swój niepowtarzalny styl.
Chętnie poznam Wasze zdanie na temat ubierania dzieci. Lubicie bawić się modą? Jakie macie sposoby na to, by fajnie ubierać swoje dzieci i nie wydawać przy tym mnóstwa pieniędzy?
/ania
Komentarze do artykułu “Jak stylowo ubierać swoje dziecko i nie zbankrutować?”
Ostatnio właśnie rozmawiałam na ten temat z przyjaciółką…niestety u nas panuje taki schemat, że jak chłopczyk to na niebiesko, jak dziewczyna to na różowo. Ja niestety jakoś nie mogę tego przełknąć jeśli widzę ten róż lub błękit dosłownie wszędzie. Przecież wystarczy trochę pokombinować, pobawić się fasonami, kolorami i można wyglądać stylowo. Przecież jeśli dbamy o swój styl to dlaczego od malutkiego nie uczyć tego swojej pociechy. Kiedyś też z siostrą kupiłyśmy ciuszki dla dzidziusia z naszej rodziny i od mamy chłopczyka usłyszałyśmy, że to takie jakieś mało kolorowe i nie niebieskie…załamka po prostu 😀 A to były piękne ciuszki w jasno szaro – białej kolorystyce 😉
Zgadzam się z Tobą:) uważam, że trzeba przełamywać schematy. Moja Lenka ma niektóre ciuszki z chłopięcych kolejcji np. szary dres ze zdjęcia – bardzo nam się spodobał, bo właśnie jest szary i nie przeszkadza nam to, że docelowo dla chłopca. Wygląda w nim bosko:) W ogóle uwielbiam szarości, biełe a nawet ciemne kolory dla dzieci. Bez różu – choć pudrowego – jednak się nie obejdzie, bo co jak co, więkoszość rzeczy dla dziewczynek jest właśnie w tym kolorze. Można go jednak fajnie połączyć z innymi odcieniami i już nie jest tak landrynkowo.
Pozdrawiam
Oczywiście ja też nie mam nic przeciwko kolorkom typu różowy, czy błękitny…tylko żeby to jakoś fajnie łączyć 😉 Sama zakupiłam sobie ostatnio różową kurtkę na narty bo świetnie mi pasuje do białych spodni 😀
Dokładnie:) wystarczy je fajnie połączyć, byleby nie przesadzać tylko z jedną barwą i mieć wszystko w różu dla dziewczynek a w błękicie dla chłopców. Tak było chyba kiedyś, choć niektórzy nadal to praktykują:p
Kiedyś nie wyobrażałam sobie, że mogłabym założyć coś różowego, a teraz lubię właśnie czasem wprowadzić do szafy trochę wiosny:) Buziaki
Stylizacja nr 2 mną zawładnęła 🙂 <3
No i te buciki granatowe – mam dokładnie takie same, tylko czerwone, i służą mi jako pantofle w okresie Bożego Narodzenia 🙂
Lenka ma szczęście, bo od urodzenia wygląda jak prawdziwa dama 🙂 Buziaki :*
Cieszę się, że stylizacja udana:) A te butki mnie rozczulają, są świetne i dobrze grzeją stópki. Muszę jeszcze dla siebie takie zakupić i stworzymy pantoflowe trio:D Tak, to będzie zdecydowanie mała strojnisia:) Buziaki:**