Jak tylko zobaczyłam promienie słońca nad naszym osiedlem od razu oznajmiłam mężowi – zbieraj się, wychodzimy! Mieliśmy w planach trochę sobotnich, domowych obowiązków, ale „one nie zając, nie uciekną”, są milsze sposoby na spędzanie czasu. Myślałam, że ta sobota będzie leniwa i kanapowa, a tu proszę – udało nam się wyjść na całkiem przyjemny spacer.
Początkowo chcieliśmy wybrać się nad Wisłę, jednak zbyt mocno wiało i chyba nie byłaby to najprzyjemniejsza przechadzka – ziąb, potargane włosy i czerwone policzki. Wybraliśmy się zatem na nasz ulubiony Kazimierz, jakoś nam się nie nudzi. Mimo tego, że nie jest to najwygodniejsze miejsce do spacerów jeżeli chodzi o wyjścia wózkowe, to za każdym razem dajemy radę i pokonujemy dziury, nierówne chodniki i kostkę brukową. Ludzi oczywiście wszędzie pełno. Nic dziwnego, każdy chciał złapać trochę promyków i doładować witaminę D i prawidłowo! Po co siedzieć w domu jak można aktywnie spędzić dzień?
Żeby tradycji uczynić zadość i zabić wyrzuty sumienia związane z sobotnim brakiem zapału do gotowania, wybraliśmy się na pyszny obiad do jednej z naszych ulubionych restauracji na Kazimierzu. Mieliśmy farta i spotkaliśmy w niej naszych znajomych, więc pora obiadowa upłynęła w bardzo miłej atmosferze. Córcia, choć malutka, wprost uwielbia nasze wypady i zawsze jest taka grzeczna, że aż ją podziwiam.
Jak już nasze kubki smakowe zostały zaspokojone, zaczęliśmy maszerować z córeńką uliczkami Kazimierza. Słońce przebijało się między kamienicami, jednak bez rękawiczek byłoby zimno. Lubię spacery po Kazimierzu ze względu na historię i atmosferę tego miejsca. Mnóstwo klimatycznych knajpek, kawiarni, cukierni m.in. ta w której zakupiliśmy pyszną ‚coffee to go’ – Wytwórnia Tortów Artystycznych. Nie wspomną o tych słodkich cudeńkach, które kusiły nas zza lady. Uległam tylko jednemu makaronikowi. Może wstyd się przyznać, ale próbowałam go pierwszy raz i całkiem, całkiem przypadł mi do gustu. To tylko jeden mały grzeszek, by tak bardzo nie łamać postanowienia wielkopostnego. W weekendy robię sobie czasem dyspensę.
Co lubię w Kazimierzowskiej architekturze, to murale – sporo ich na starych kamienicach. Na zdjęciach zdołałam uchwycić zaledwie ich ułamek. Myślę, że kiedyś powstanie o nich osobny wpis.
Uwielbiam właśnie takie soboty jak ta dzisiejsza, dobrze wykorzystane i spędzone na nasz sposób. Córeczka lubi spacery, więc poznaje miasto od najwcześniejszych tygodni swojego życia.
Późniejszym popołudniem zrobiło się już chłodniej, więc uciekliśmy do domu na gorącą herbatę. Przed nami cały wieczór, który pewnie wszyscy spędzimy pod ciepłym kocem.
Wam również życzę cudnego wieczoru, a jutro miłej niedzieli:***
A Wy co dzisiaj porabialiście? Czy też zaświeciło Wam słońce i zachęciło do spaceru?
/ania
Komentarze do artykułu “Sobotni spacer po Krakowskim Kazimierzu”
Oj tak, tak . Krzywe chodniki, wysokie krawężniki i dziury to dopiero zauważyłam kiedy zaczęłam z wózkiem spacerować. Mam to już za sobą ale wciąż pamiętam sytuacje, kiedy do sklepu prowadziły „tylko” trzy schodki a drzwi do apteki były zbyt wąskie, żeby wjechać moim wózkiem.
Dokładnie! Mam to samo, wcześniej nie zwracałam na to uwagi. Teraz nawet te 3 schodki stanowią problem czy samochody stojące na chodniku. Perspektywa się zmienia jak się zostaje mamą:)
Buziaki:***
Dzięki Tobie przeniosłam się znów na Krakowski Kazimierz 🙂 mam ogromny sentyment do tego miasta ponieważ mieszkałam tam ponad 6 lat 🙂
Spacery są najlepsze 🙂
Bardzo się cieszę:) o proszę, czyli zakamarki Kazmierza są Ci dobrze znane:) Tym bardziej ciepło pozdrawiamy Buziaki:**
Idealnie wykorzystana sobota – cudownie! 🙂 Ja dopiero przekonuję się do Kazimierza, jednak jakoś ciąglę przełamać się nie mogę. Myślę, że jak tylko zrobi się cieplej to zaczniemy zwiedzać zakamarki Kazimierza – tak od podstaw 🙂
PS: Promieniejesz! :*
My właśnie upodobaliśmy sobie Kazimierz, na Rynek nam trochę nie po drodze i za duże tłumy, więc jesteśmy tam „od święta”. Polecam tę stronę miasta, na pewno coś i Was urzeknie w tym miejscu.
Kochana dziękuję, Ty również – zresztą jak zawsze:***
Ładne zdjęcia, fajny tam jest klimat. Sama muszę się wybrać w tym roku jeszcze.
Pozdrawiam 🙂